poniedziałek, 28 września 2015

( 2 ) - Party, party, party.. - część 1.

Oczami Emily..


    Nie wiem ile wypiłam drinków ale miałam niezłe zawroty w głowie. Strasznie mi się kręciło, a w klubie było duszno i od tego miałam mdłości. Nie chciałam narobić siary, więc postanowiłam wyjść nie informując nikogo, że opuszczam na chwilę klub. W końcu zamierzałam i tak do niego wrócić kiedy zrobi mi się lepiej. Chyba nikt się nie zorientuje, prawda? Wyjdę tylko na chwilę.
    Zauważyłam, że Vivi przysłuchiwała się Chrisowi, który aktualnie rozmawiał z Justinem.
    To był chyba głupi pomysł, że dałam się namówić na tego drinka, potem był jeszcze jeden i jeszcze... chyba nie zliczę, bo gdzieś się pogubiłam..

    Na zewnątrz było chłodno, tego właśnie mi było trzeba. Musiałam wywietrzeć i ochłonąć. Muzyka nadal bębniła mi w uszach więc postanowiłam odejść trochę od klubu. Wszędzie było pełno samochodów a ludzie przemieszczali się do nich.
    Stanęłam na chwilę żeby się przejrzeć w szybie zobaczyć jak wyglądam i to co zobaczyłam zatkało mnie, a tym bardziej zmuliło. Miałam ochotę zwymiotować. Jakaś dziewczyna robiła facetowi przyjemność. A no tak, zapomniałam, że właśnie tak bywa na imprezach. Pewnie potem ta dziewczyna nie będzie wiedziała co robiła.. Biedaczka.
    Znalazłam jakieś ławki za budynkiem. Usiadłam na jednej i pochyliłam głowę w dół. Nabrałam powietrza do płuc i potem je wypuściłam. Nadal miałam zawroty głowy ale mniejsze.. No to sobie zaszalałam. Dobrze, że nie urwał mi się film. Chyba jeszcze nigdy nie piłam tyle aby potem nic nie pamiętać. Prychnęłam.
    Nie wiem ile czasu minęło, a swoją torebkę zostawiłam w klubie. Nie miałam nawet przy sobie zegarka. Wywróciłam oczami i już chciałam wstać kiedy zauważyłam jakieś światełko w oddali, gdzieś między drzewami.
    Gdybym nie wypiła nie byłabym taka odważna i nie poszłabym tam. Nie wiem czemu ale zaciekawiło mnie to i postanowiłam przyjrzeć się tej sytuacji. Wstałam i zbliżyłam się do tego miejsca. Oparłam się o jakieś drzewo siadając zaraz po tym na ziemi. Przysłuchiwałam się dwóm mężczyznom. Rozmawiali o czymś, chyba się kłócili. Pewnie jacyś pijani - pomyślałam wywracając oczami. Nagle światełko zgasło i czułam się dziwnie ale mężczyźni nadal rozmawiali, wszystko byłoby dobrze gdybym nie usłyszała tego imienia. Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam ale jednak to nie prawda. Rozmawiali o Justinie.
- Jest w klubie. Widziałem go. - usłyszałam jak mówił jeden.
    Przecież nie musieli rozmawiać akurat o Justinie, którego poznałam, prawda? Pewnie na tej imprezie jest nie jeden Justin i może chodzi o kogoś innego.
- Trzeba go tu przyprowadzić..
- Jest w towarzystwie jakiejś dziewczyny, w sumie widziałem go jak rozmawia z barmanem. - dodał znowu ten sam koleś, którego słyszałam przed chwilą.
- Cholera. Zadzwoń do Janett, niech go wywabi na dwór to będziemy go mieć w garści. Musi go jakoś uwieść.
    Powinnam się bać? A może zapomnieć o tym? Na pewno nie chodzi o szatyna. Lepiej się stąd zbieram zanim mnie zauważy ktokolwiek, bo będę mieć przerąbane.
    Powolutku i jak najciszej udało mi się stamtąd uciec a akurat Justin wychodził z klubu.
- Szukałem Cię. - powiedział.
- Byłam się tylko przewietrzyć. - wywróciłam oczami wzdychając.
- A już myślałem, że mi uciekłaś. - mrugnął do mnie a na jego twarzy malował się uśmiech. Jak zawsze musiał się uśmiechać. Denerwowało mnie to trochę, bo nie rozumiałam z czego tak się cieszy. - Dobrze się czujesz? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Wyglądasz jakoś inaczej. - wyjaśnił.
- Jest jak najbardziej dobrze. Chodźmy do środka.
- To co jeszcze jeden drink?
- Jeśli myślisz, że uda Ci się mnie upić i uwieść to jesteś w błędzie. - warknęłam wchodząc do środka. Potrzebowałam do toalety. - Wybacz ale muszę skorzystać z toalety. - rzuciłam ruszając do toalety.
    Znalazłam akurat wolną toaletę i szybko zrobiłam to co miałam zrobić. Za chwilę wyszłam umyć ręce, spojrzałam w swoje odbicie w lustrze.
    Nie wiedziałam co o tym myśleć, a może mi się to przywidziało i usłyszało? W końcu tyle wypiłam, że mogłam coś źle usłyszeć.
    Wychodząc z toalety zauważyłam uśmiechniętą Vivi. Podeszłam do niej i dźgnęłam ją w brzuch a ta momentalnie się wystraszyła odwracając w moją stronę. Ręce przyłożyła do swojej szyi.
- Matko Emily.. - sapnęła. - Wystraszyłaś mnie.
- Wybacz. - rzuciłam uśmiechając się.
- Jak się bawisz? Rozmawiałaś z Chrisem? - zapytałam ciekawa.
- Pewnie ale tylko chwilę. Wyjaśni mi wszystko po pracy ale na razie między nami jest dobrze. - poruszyła brwiami w górę i w dół. - A Ty? Gdzie tak zniknęłaś?
- A tu i tam. - wzruszyłam ramionami.
- Widzę, widzę.. - zaśmiała się. - Chodź do Justina. - wskazała palcem gdzieś przed siebie. - A co to za dziewczyna? - zapytała.
- A co ja jestem jasnowidz? - przewróciłam oczami. - Nie wiem, nie znam jej, pierwszy raz widzę.. - dodałam i zmrużyłam oczy. - Skoro ją poznał to niech się świetnie bawi. Jeden problem mniej.
- Oj nie mów tak.. - szturchnęła mnie Vivi. - Przyznaj, że jest przystojny.. - spojrzała na mnie z uśmiechem za tysiąc dolarów, uwielbiałam u niej ten uśmiech. - Te jego oczy i to jak jest zbudowany. Pewnie bez koszulki wygląda jeszcze lepiej. - mrugnęła do mnie.
- Weź przestań.. - zaśmiałam się i pokręciłam głową. - Jesteś niemożliwa.
- No co? - uniosła brwi. - Przyznaj się. - dźgnęła mnie palcem w brzuch na co ja zmrużyłam oczy.
- No dobra, może trochę jest.
- Trochę? - spojrzała na mnie spode łba.
- No dobra nie trochę.. - zaśmiałam się ponownie, w jej towarzystwie tak się miało. - Jest mega przystojny.. - spojrzałam w jego kierunku. Ta blondyna lepiła się do niego.
    Nie zamierzałam tego tak zostawić. No to teraz zabawimy się troszkę - pomyślałam ruszając w ich kierunku. Stanęłam obok Justina.
- Może mnie przedstawisz swojej znajomej? - szturchnęłam go lekko a on odwrócił się w moim kierunku patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
- Słucham? Nie usłyszałem. - dodał po chwili i znowu spojrzał na blondynkę, obydwoje śmiali się do siebie. Wywróciłam oczami. Skoro tak się chciał bawić to zobaczymy. Niech się chrzani..



Wybaczcie, że tak długo czekaliście i dopiero teraz dodaje. Postanowiłam podzielić ten rozdział na 2 części, nie pytajcie dlaczego xd Mam nadzieje, że się podoba xd