środa, 26 sierpnia 2015

( 1 ) - It's you again

Jeżeli czytasz to skomentuj, dla Ciebie to tylko sekunda a dla mnie to ważne. Mam nadzieję, że Wam się spodoba rozdział 1 :)

________________ 


Oczami Emily..


    To była moja kolej. Do pokoju z przesłuchaniem dzielił mnie jedynie wąski, długi korytarz. Był taki zimny, być może przez to, że był pusty, a ściany były z białego marmuru. Mimo tego widać, że właściciel klubu nocnego musi być nadziany.
    Czułam się dziwnie, mężczyzna, prawdopodobnie jeden z ochroniarzy odprowadził mnie do pokoju z przesłuchaniem. Miałam wrażenie, że tu nie pasuje. Rozejrzałam się. Znowu puste pomieszczenie, może oprócz jednego krzesła, które stało w środku pokoju. Cała jedna ściana była lustrzana.
- Po drugiej stronie lustra znajduje się nasz szef. - odezwał się mężczyzna, który mnie tu przyprowadził. - Jeżeli mu się spodobasz to masz pracę.
    Zatkało mnie, myślałam, że będę widziała mojego szefa. I niby co ja mam tu robić? Rozebrać się? Wywróciłam oczami.
- Mogę się zobaczyć z szefem? - to pytanie wyskoczyło tak nagle z moich ust.
- Niestety tożsamość szefa jest ściśle tajna.
    Słucham? Już chciałam coś powiedzieć ale mężczyzna znowu mi przerwał.
- Życzę powodzenia. - dodał i ruszył do wyjścia. Zostawił mnie tak samą.
    Ale... Co ja teraz zrobię? Tyle pytań a brak odpowiedzi. Spokojnie Emily, spokojnie. - odezwał się głos w mojej głowie. No dobrze, to czas zacząć.
    Starałam się rozluźnić ale to nic nie dawało, nie widziałam nikogo tylko swoje odbicie w lustrze. No dobrze, to tak jakbym się rozbierała przed lustrem, to nic trudnego, dajesz.
    Jaka szkoda, że przed tym cholernym przesłuchaniem nic nie wypiłam, może byłabym odważniejsza i bardziej pewna swoich czynów. Ogarnęłam się i podeszłam do czarnego krzesła od razu na nim siadając. Odchyliłam głowę do tyłu, powolutku ściągnęłam z siebie koronkowy materiał i zostałam tylko w czerwonym stroju. 
     Usłyszałam muzykę, ktoś musiał ją włączyć. Wstałam i stanęłam na przeciwko lustra. Nie wiedziałam w którym miejscu był ale wiedziałam jedno.. Obserwuje mnie. Uchyliłam lekko swoje usta zsuwając z siebie czerwony materiał, który za chwilę opadł na ziemię. Zostałam w czarnej bieliźnie oraz czarnych butach na obcasach i masce. Nie wiedziałam co mam dalej robić. Bez zastanowienia przysunęłam czarne krzesło i położyłam na nim nogę. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się krzywo. Przejechałam dłonią po mojej nagiej nodze zgryzając przy tym swoją wargę. Jeżeli myślą, że zrobię dla nich coś więcej to się mylą. Prychnęłam. Miałam dość, to taka jakby zabawa bez końca. Albo zaraz ktoś tu przyjdzie albo ja im pokażę. Irytowało mnie to, że jeszcze nikogo nie ma. Stanęłam tak blisko lustra i przyłożyłam rękę do swojego odbicia, chwilę się wpatrywałam jakby szukając czegoś. Zacisnęłam ręce w pięści i zapukałam.
- Przepraszam, nie chciałabym przeszkadzać.. - zacisnęłam zęby aby nie powiedzieć czegoś obraźliwego i posłałam sztuczny uśmiech do lustra. To chyba jakieś żarty. - Chcę się zobaczyć z szefem klubu. - powiedziałam stanowczo.
    Muzyka, która grała w tle ucichła i usłyszałam jakieś szepty, a za chwilę szuranie... krzesłami? Tak chyba ktoś przesuwał krzesła. Opuściłam ręce w geście poddania się, chwyciłam mój strój, założyłam go pospiesznie na siebie i już miałam otwierać drzwi, kiedy ktoś nagle otworzył je przede mną i oberwałam przewracając się.
    Yghh.. co za pech. Skrzywiłam się, na szczęście nic mi nie było, więc jak szybko się wywróciłam tak i szybko wstałam. Chciałam wyminąć tego ochroniarza ale on zatrzymał mnie. Pociągnął mnie za ramię do jakiego gabinetu. Teraz zauważyłam, że miał przy sobie teczkę z jakimiś dokumentami. Usiadłam przy biurku.
- Została pani przyjęta na okres próbny, jeżeli pani nie zawiedzie to szef przedłuży umowę. - urwał i wyciągnął kartkę papieru, położył to przede mną na biurku. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Mam to podpisać? - uniosłam brwi i przyjrzałam się ochroniarzowi. Zauważyłam plakietkę z jego imieniem na lewej stronie. Greg. Ciekawe, czy ja taką też będę nosić. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny.
- Oczywiście. - czy mi się wydaje czy on się do mnie uśmiechnął? To niemożliwe. No ale przed chwilą miałam takie wrażenie. Wyciągnął jeszcze coś z czarnej teczki. - A to regulamin jaki trzeba przestrzegać i co trzeba robić. - wzięłam od niego długopis i spojrzałam na umowę. - Mam nadzieję, że przeczyta go pani uważnie. - dodał.
- Ależ oczywiście. - mój głos był przesiąknięty sarkazmem, miałam ochotę prychnąć i wywrócić oczami ale powstrzymałam się. Podpisałam umowę. - Coś jeszcze? - zapytałam.
- Nie, to wszystko. Zaczyna pani od poniedziałku. - wstałam a on otworzył mi drzwi i wyprowadził mnie przez ten pusty korytarz do wyjścia.
    Przebrałam się szybko w normalne ubrania. Nie wiem ile czasu minęło ale byłam zmęczona i padałam na twarz. Byleby szybko znaleźć się w domu.
    Wyszłam na ulicę i owiał mnie zimny wiatr, a po moich plecach przeszły dreszcze. Zatrzęsłam się czując krople deszczu na moich dłoniach. Rozpadało się, a ja założyłam kaptur na głowę i zaczęłam uciekać. Po drodze zatrzymałam jakąś taksówkę. Otworzyłam drzwi i szybko wsiadłam. Zdążyłam przemoczyć swoje ubrania. Ściągnęłam kaptur a taksówkarz ruszył. Obejrzałam się w bok i zauważyłam go..
- To znowu Ty. - warknęłam. Tylko spokojnie - powtórzyłam w myślach.
- Znowu się spotykamy - odpowiedział szatyn, a na jego twarzy zagościł uśmiech, mrugnął do mnie oczkiem. Irytował mnie tylko, miałam nadzieję, że szybko dojedziemy na miejsce i już go nigdy nie spotkam. - To co powiesz mi w końcu jak masz na imię?
    Zaśmiałam się głupio i posłałam mu sztuczny uśmiech, odwróciłam głowę w bok i spojrzałam przez okno. Krople deszczu rozpływały się po szybie, a ludzie uciekali aby nie zmoknąć.
- To trochę nie fair. Ty znasz moje imię, a ja Twojego nie. Gruba z Ciebie ryba.
- Słucham? - spojrzałam w jego kierunku piorunując go wzrokiem.
- Wiedziałem, że się spojrzysz. Żartowałem tylko.. - uniósł ręce w geście poddania ale jego uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
- Wybacz ale Twoje żarty mnie nie śmieszą. - warknęłam. - Kiepski jesteś.
    Co. za. zarozumiały. palant.
- To co może zaczniemy od nowa? - szturchnął mnie lekko, na co ja mu spojrzałam w oczy. Były takie tajemnicze i czekoladowe, a ta iskra w jego źrenicach... STOP! Co ja do cholery robię? Ziemia do Emily. - Justin jestem. - wyciągnął dłoń. - A Ty?
- Hannah Montana. - odparłam i uścisnęłam jego dłoń.
- Byłbym w stanie Ci uwierzyć gdybym nie wiedział kim jest Hannah Montana. - zauważyłam że znowu się uśmiecha. - Prędzej, czy później i tak się dowiem.
- Próbuj. - wywróciłam oczami.
- Ekhmm.. to gdzie panią wysadzić? - odezwał się nagle taksówkarz.
- Właściwie to może pan tutaj. - wyciągnęłam z torebki portfel. - Mam blisko do domu to się przejdę.- kierowca zatrzymał auto, a ja zapłaciłam mu. - Reszty nie trzeba.
- To kiedy się znów zobaczymy? - usłyszałam znowu Justina.
- Coś mi się wydaje żee.. - udałam zamyśloną przez chwilę. - A no tak.. - uśmiechnełam się. - Nigdy. - warknęłam i pomachałam mu na pożegnanie. - Żegnaj. - po tym zatrzasnęłam drzwi.
    Ruszyłam w kierunku mojego mieszkania. Na szczęście pogoda poprawiła się i już tak nie padało jak wcześniej.

 ***

    Oglądałam właśnie u Kardashianów, gdy nagle w moich bębenkach rozbrzęczał dźwięk dzwonka. Wywróciłam oczami kładąc miskę z popcornem na stół.
- Już idę.. - krzyknęłam. Ciekawe kto znowu się tak dobija. 
    Otworzyłam drzwi i przed moimi oczami pokazała się Vivi. Uśmiechnęłam się spoglądając na nią i zaprosiłam ją do środka gestem dłoni.
- Co słychać? - zapytałam udając się do kuchni. - Chcesz coś do picia? - moja przyjaciółka podążyła za mną. 
- Chętnie napiję się czegoś. - zauważyłam że usiadła przy stole jakaś taka zmartwiona. Nalałam jej soku do szklanki, a ona wzięła go ode mnie. - Pokłóciłam się z Chrisem. - powiedziała zażenowana i napiła się. - Już czasem mam naprawdę tego dość. Czuję, żeee.. że mój związek wisi na małym, cieniutkim włosku i za niedługo on się urwie. - westchnęła. - Nie wiem co mam robić.. - rzuciła.
- Ej, nie załamuj się. - wyciągnęłam jakieś ciastka, które miałam jeszcze w półce. - Jak chcesz to mogę z nim pogadać..
- Nie, nie musisz. - przerwała mi dziewczyna. - Po prostu wcześniej myślałam, że to nic ale jednak on mnie z czymś okłamuje, albo przynajmniej ukrywa coś przede mną.. - spojrzałam na nią i zauważyłam w jej oczach smutek. - To głównie przez to się kłócimy.. Już nie wiem, może on ma kochankę. - pokręciła głową a ja złapałam ją za dłoń, chciałam ją jakoś pocieszyć. 
- Na pewno nie ma kochanki.. Spróbuj z nim pogadać, a jak znowu się pokłócicie to coś wymyślimy. - uśmiechnęłam się lekko na co Vivi również się uśmiechnęła. - To co obejrzymy coś? - uniosłam do góry brwi.
- Wiesz co Ci powiem? - powiedziała rozpromieniona. Już wiedziałam co chce usłyszeć. Gdy ona zawsze zadawała to pytanie ja odpowiadałam tylko jedno..
- Że może być to śmieszne. - puściłam jej oczko, śmiejąc się głupio, a ona również wybuchła śmiechem.
- Tak dokładnie. A tak na poważnie to Chris ma dzisiaj nocną zmianę i może chciałabyś się gdzieś wybrać? 
- Hmm.. zastanowię się. - przyłożyłam palec do ust udając, że myślę. - Nie mam dzisiaj planów więc chętnie. - w moich uszach rozbrzmiał śmiech Vivi na co ja również się zaśmiałam. - Widzę, że poprawiłam Ci humor.
- Tak, Ty zawsze mi go poprawiasz. Przy okazji może kogoś wyrwiesz, a ja pogadam z Chrisem.. - wywróciłam oczami. - No co?
- Nic.. Chętnie zabaluję i chcę drinka na koszt firmy! - dodałam, mrużąc oczy.
- Dobra, załatwię u Chrisa. On by Tobie nie dał?
- W takim razie chodźmy. 

    Dwie godziny później byłyśmy ubrane, umalowane i odpierdolone jak nigdy. A co mi tam, mogę zaszaleć, bo juz niedługo będę mieć pracę to nie będzie takiego szaleństwa. Raz się żyje, prawda? 
- Poczekaj na mnie. - krzyknęłam, zakładając moje buty na nogi. - Juz jestem prawie gotowa tylko jeszcze wezmę torebkę. - powiedziałam i w pośpiechu zaczęłam jej szukać. W kuchni jej nie było, w sypialni również. - Cholera.. Widziałaś gdzieś moją torebkę? - przemknęłam do korytarza i nawet na trójkącie w rogu jej nie było, a przeważnie tam ją zostawiam.
- Niestety nie. - rzuciła Vivi, zakładając ręce na swojej klatce piersiowej. 
    Cholera. Została w taksówce. 
    Puknęłam się w czoło..
- Po prostu świetnie.. - warknęłam.
- Co się stało? Gdzie ona jest? - spojrzała na mnie moja najlepsza przyjaciółka.
- Chyba zostawiłam ją w taksówce.
- Gdzie?!
- No co? Musiałam ją tam zostawić, bo nie przypominam sobie abym ją przynosiła do domu. - skrzywiłam się. - Tu już nie chodzi o rzeczy jakie w niej miałam. To był.. Mój. jedyny. prezent. od. mamy. i teraz poszedł się jebać.. - powiedziałam pogrubiając niektóre słowa i zaciskając przy tym swoją szczękę. - Vivi westchnęła.
- Może ją znajdziemy. - dodała cicho. 
- Yghh.. - starałam się uspokoić. Zamknęłam na chwilę oczy i policzyłam do dziesięciu. - Chodźmy lepiej, nie ma co się rozczulać. Jutro postaram się jej poszukać ale teraz.. - zmarszczyłam brwi. - Nie chcę aby cokolwiek innego zniszczyło ten wieczór. - nabrałam powietrza do ust. - Chyba gorzej być nie może, co?
    Wyszłyśmy na zewnątrz, a taksówka już na nas czekała. Vivi podała adres a ja rozłożyłam się na tylnym siedzeniu. Wszystkie budynki uciekały nam z oczu, na szczęście pogoda dopisywała. Uśmiechnęłam się. Miałam zamiar dzisiejszego wieczoru zaszaleć jak jeszcze nigdy. Należy mi się, bo potem będę pochłonięta już tylko pracą... A właśnie, ciekawe jak sobie poradzę, w końcu będę pod obserwacją a po trzech miesiącach może przedłużą mi umowę a może nie. Wiedziałam jedno, na pewno nie dam sie tak łatwo, potrzebuję tej pracy a innej nie było. Ten klub nocny był lepszy niż inne i najbardziej mnie zainteresował..
- Emily.. - Vivi szturchnęła mnie łokciem - Już jesteśmy.
- Cccoo? - spojrzałam w jej kierunku i otrząsnęłam się.
- Już jesteśmy. - moja przyjaciółka zdążyła już wyjść.
    Szybko wyszłam i udałyśmy się do klubu, w którym pracował Chris. Oczywiście Vivi załatwiła nam darmowy wstęp.
    W klubie było tłoczno, a ludzie ledwo co się przemieszczali. Po obu stronach znajdowały się po 4 szklane filary z logo klubu. Na środku sali znajdował się wielki filar przypominający klepsydrę, a na samej górze kończył się szklaną kulą. Reflektory rzucały się po całej sali rozświetlając twarze klubowiczów.
- Chodź do baru.. - krzyknęła mi do ucha blondyna.
    Ruszyłam za nią bokiem mijając 4 boczne filary. Moim oczom ukazał się bar i od razu zauważyłam Chrisa, który akurat nalewał wódkę. Przepchałam się ledwo co..
- Przepraszam.. - mówiłam za każdym razem przechodząc obok ludzi..
    W końcu udało mi się stanąć przed Chrisem, tylko on był po drugiej stronie blatu.
- Chciałabym Margherite i eee.. a Ty Vivi co chcesz? - spojrzałam w jej kierunku.
- Sex on the beach. - powiedziała pewnie.
    Chris spojrzał na nas i od razu się uśmiechnął.
- Już się robi. - powiedział i zabrał się za nasze drinki.
    Już nie mogłam się doczekać kiedy napiję się mojego drinka, tak dawno nie miałam w ustach alkoholu. A ten akurat składał się z tequilli... Co to będzie za noc. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- To co zamierzasz z nim pogadać? - krzyknęłam jej do ucha.
- Za niedługo ma przerwę to porozmawiamy na ten temat.
- Trzymam kciuki. - uniosłam dwa kciuki w górę na znak że mówię prawdę i zaśmiałam się.
    Chris postawił przed nami dwa drinki, oczywiście na koszt firmy. Wzięłam mojego i od razu się napiłam delektując się smakiem. Coś czuję, że nie skończę tylko na jednym drinku.
- Jest tyle facetów dla Ciebie, wybieraj. - szturchnęła mnie Vivi.
- Wiem. Nie zamierzam tego zaprzepaścić. - mrugnęłam do niej oczkiem uśmiechnięta po czym zaczęłam dalej sączyć mojego drinka.
    Jakiś mężczyzna o miedzianych włosach się do mnie uśmiechnął a po chwili mi pomachał, na co ja również posłałam mu uśmiech.
- Chyba już kogoś znalazłam. - odwróciłam się do mojej przyjaciółki i uśmiechnęłam się szeroko. - Jest taki przystojny. - powiedziałam zabawnie. - Zaraz wracam. - dodałam po czym oddaliłam się i ruszyłam w kierunku bocznych filarów, za nimi znajdowały się loże, a mężczyzna siedział na obitej skórą kanapie.
    Już miałam do niego podejść, gdy nagle usiadła obok niego dziewczyna, jakaś czarnula i pocałowała go.. YEP.. Zajęty facet, odpada. Zrezygnowana odwróciłam się popijając nadal drinka. Miałam ochotę zatańczyć i już chciałam zejść na parkiet gdy ktoś nagle niechcący mnie popchnął i mój drink wylał się na moją sukienkę.
    Cholera.
- Przepraszam.. - usłyszałam dobrze znajomy już mi głos, a przynajmniej wydawało mi się i miałam rację, bo nie uwierzycie kogo zobaczyłam.
    Odwróciłam się a moim oczom pokazał się Justin.
- To znowu Ty. - warknęłam patrząc na niego wrogo.
    Co on do cholery mnie śledzi? Nie dość że prawie mnie zabił to trafiłam na niego jeszcze dwa razy. I tym razem straciłam mojego darmowego drinka.
- Dzięki za zmarnowanie mojego drinka i mojej sukienki. - spojrzałam w dół na moją plamę krzywiąc się. A myślałam, że już nic gorszego nie mogło mnie spotkać. - Nic nie mów. - uniosłam rękę. - Wybacz ale nie mam czasu na Twoje wyjaśnienia. - musiałam najpierw poszukać toalety aby się ogarnąć.
- Mam coś Twojego.. - powiedział mi do ucha na co po moim ciele przeszły dreszcze. Pokazał mi moją torebkę, którą zostawiłam w taksówce. - To chyba Twoje? - stał tak blisko mnie i przekrzykiwał tłum.
- Tak.. Dzięki, że mi ją przyniosłeś.
- Nie ma sprawy. - dodał a ja chciałam moją torebkę i myślałam że mi ją jednak da.. - Nie tak szybko. Może w ramach przeprosin dasz się namówić na drinka?
- Czyli teraz nie dajesz mi innego wyjścia? Pf. - prychnęłam i założyłam ręce na klatce piersiowej.
- No chyba, że nie chcesz odzyskać torebki.
    Musiałam coś wymyślić.
.- Dobra.. Powiem Ci jak mam na imię, a Ty oddasz mi torebkę. Co Ty na to? - uniosłam brew.
    Widziałam jak się zastanawia a na jego twarzy malował się uśmiech.
- Zgoda..
- Emily..
- Słucham?
- Jestem Emily..
- Miło mi Ciebie poznać, Emily. - wyciągnął dłoń a ja ją uścisnęłam, czułam takie dziwne połączenie miedzy nami, szybko cofnęłam rękę..
    Justin oddał mi torebkę a ja zajrzałam do środka..
- Spokojnie, jest wszystko. - krzyknął Justin i pociągnął mnie za rękę do baru.
- Po co mnie tu przywlokłeś?
- Chcę się zrewanżować i odkupić drinka. - pokazał na moją plamę a ja natychmiast spojrzałam na nią. - To dasz się namówić?
- Da, da. - usłyszałam jakiś głos i spojrzałam obok, to Vivi. Posłałam jej zabójcze spojrzenie i sztuczny uśmiech.
- Nie daj się prosić. - szatyn przyglądał mi się już od dłuższej chwili. 
    Miałam nadzieję, że to będzie niezapomniany wieczór i będzie ale myślałam, że to będzie inaczej wyglądać..


____________________ 


No to rozdział 1 już za nami :) I jak Wam się podoba? Co myślicie o spotkaniu Justina i Emily? Czy Emily da się namówić na drinka? Jesteście ciekawi co dalej? Liczę na jakieś dalsze wskazówki :) Taki mały wieczorny prezencik dla czytelników. Do następnego, dodam niedługo :p
I teraz jeszcze jedno pytanie? Chcecie być informowani o nowych rozdziałach?


10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział... ;) Jestem strasznie ciekawa jak zakończy się ten wieczór.
    Powodzenia i do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko kiedy kolejny rodział haha nie moge sie doczekać.
    Tak btw to świetna robota 💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko kiedy kolejny rodział haha nie moge sie doczekać.
    Tak btw to świetna robota 💖

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko kiedy kolejny rodział haha nie moge sie doczekać.
    Tak btw to świetna robota 💖

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie ciekawe !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Historia przyjaźni dwóch, zupełnie różnych od siebie chłopaków. Jeden jest gangsterem, zabójcą, drugi ucieka przed przeszłością i gubi sie w tym biegu. Poznali sie w niecodziennych okolicznościach, lecz był to początek czegoś wspaniałego.
    W ich życiu królują imprezy, pieniądze i... kobiety?
    Czy odnajdą prawdziwe szczęście? Przekonajcie sie...
    Zapraszam na bloga :)
    http://gangstaboyzfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Ja jestem za zebys informowala nas kiedy kolejny rozdzial :) Buziaki, swietna robota :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny!czekan na na nastepny! Jestem strasznie ciekawa co bedzie dalej. Zycze weny! I przyokazji chcialm zaprosic na mojego bloga : http://the-perfect-crime-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń